Wyprawa wędkarska na Nordkapp – relacja – sierpień 2025 r.

Na wyspę Mageroya, na której krańcu leży przylądek Nordkapp, wybraliśmy się w pierwszej połowie sierpnia. Była to wyprawa studyjna w pięcioosobowym składzie.

Szwecja

Najpierw kilkugodzinna podróż do Gdańska, później 18-sto godzinny rejs przez Bałtyk i przeszło 1000 km trasa do Szwecji. W szwedzkiej Laponii zatrzymaliśmy się nad jeziorem Djupträsket w okolicy Overkalix. Pobyt w bazie nad Djupträsket można zarezerwować przez naszą stronę – szczegóły tutaj.

W ciągu dwóch dni łowiliśmy okonie, szczupaki oraz sandacze. Dwa dni wystarczyły, aby fajnie połowić, mimo niesprzyjającej pogody. Największą rybą podczas szwedzkiego przystanku był szczupak o długości 115 cm.

Laponia

Po drodze na Nordkapp zatrzymaliśmy się nad wodospadem Jockfall, mekką lapońskich” łososiarzy”. Nam nie udało się zobaczyć skaczących ryb pod wodospadem, chociaż jest to tam częsty widok.

Podczas całej trasy przez Laponię, jak i na wyspie Mageroya musieliśmy uważać na wszędobylskie renifery, zwłaszcza na młode osobniki, które panikowały, kiedy były mijane przez auta.

Magerøya

Mageroya przywitała nas surowym krajobrazem oraz piękną, słoneczną pogodą.

Zakwaterowaliśmy się w domu położonym ok. 400 m od przystani. Rozpakowaliśmy sprzęt, odebraliśmy dużą, 8-metrową łódź, wyposażoną w echosondę, GPS, radio UKF. Szczegółowy opis bazy dostępny tutaj

Warunki do połowów były znakomite przez prawie cały pobyt, dzięki czemu mogliśmy dopłynąć na wszystkie interesujące na spoty. Podczas 6 dni wędkowania złowiliśmy niezliczoną ilość dorszy, zębaczy, plamiaków oraz kilka halibutów. Widzieliśmy dziesiątki morświnów, butlonosy, foki, małe wieloryby, a jednego dnia nawet spławiające się halibuty!!! Ale po kolei…

Dzień I – Grevet

Pierwsze wypłynięcie na kilkugodzinny rekonesans zakończyło się pełnymi skrzyniami zębaczy do 5 kg, plamiaków, dorszy, z których największe o wadze 7-9 kg brały pod ławicą czarniaka na legendarnym łowisku Grevet. Na Grevet złowiliśmy też pierwszego halibuta wyprawy.

Dzień II i III

Kolejne dwa dni łowiliśmy niezliczone ilości plamiaków, zębaczy, dorszy. Trzeciego dnia postanowiliśmy popłynąć na „nocne łowienie”. Tak naprawdę nocy nie było, ponieważ był to ostatni tydzień białej nocy, lecz po 23 robiło się już mocno szaro.

Na Grevet czarniak przyklejony był do dna, a silny dryf uniemożliwiał skuteczne łowienie na 90-100 m. Zmieniliśmy łowisko na płytsze, złowiliśmy trochę dorszy do 6 kg. Wróciliśmy na Grevet, kiedy dryf osłabł i wstało słońce. Tam zaszła już oczekiwana przez nas zmiana – czarniak podniósł się z dna, a pod nim czaił się metrowy dorsz. Mimo ciepłej wody, brań było dużo, i chociaż mieliśmy sporo spadów, fajnie połowiliśmy.

Polowanie na halibuta

Do końca wyprawy zostały 3 dni, które poświęciliśmy na złowienie halibuta.

Tym razem popłynęliśmy na północ, w pobliże Nordkappu. Już pierwszego dnia, po kilku godzinach pływania z „trupkiem”, Krzysiek zaciął swojego upragnionego halibuta. Początkowo myślał, że złapał zaczep, lecz po chwili „zaczep” ożył. To była jedna z dwóch największych ryb wyprawy.

Kolejnego dnia zaobserwowaliśmy na powierzchni co najmniej dwa halibuty! Ryby prawdopodobnie ścigały swoją ofiarę. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego! Nabrałem pewności, że jesteśmy w odpowiednim miejscu, tylko trzeba jeszcze poczekać na odpowiedni czas. I się doczekaliśmy. Branie nastąpiło o tej samej porze, co poprzedniego dnia. Kolejny halibut ważący ok. 20 kg skusił się martwego plamiaka.

Ostatniego dnia , niewyspani i zmęczeni po 5 intensywnych dniach wyruszyliśmy wcześnie rano na ostatnie halibutowe polowanie. Tym razem bez brania. Przez ostatnią godzinę postanowiliśmy zamienić zestawy z martwą rybą na jiggi. W zasadzie przez cały, trwający godzinę dryf, łowiliśy ryby: dorsze, plamiaki, zębacze i brosmy. I to wszysto w otoczeniu morświnów i delfinów butlonosych. Niezapomniane chwile!

Nie tylko ryby

Podczas wyprawy nie mogło też zabraknąć obowiązkowego zdjęcia pod słynnym globusem na Nordkappie . Tam dopiero uświadomiłem sobie, że za bezkresem wody nie ma już nic prócz Svalbardu z populacją niedźwiedzi polarnych większą niż mieszkających tam ludzi. Setki kilometrów wokół nie ma żadnych dużych miast, tylko morze, góry i tundra…

Powrót

W drodze powrotnej, dla zabicia czasu, zatrzymaliśmy się na chwilę nad jeziorem w Szwecji. I nawet tutaj mieliśmy brania ryb, a Mateusz złowił szczupaka ok. 70 cm.

Wyprawa na Nordkapp to kawał drogi do przebycia, dlatego ważne jest z kim się ją pokonuje. Ja miałem szczęście do kompanów. W tak doborowym towarzystwie, wydaje się, że doba w samochodzie ma sporo mniej niż 24 h. Dzięki chłopaki za fajną atmosferę podczas całego wyjazdu!

Myślę już o kolejnej wyprawie na Nordkapp w przyszłym roku, raczej samolotem, chociaż kto wie… Pod tym linkiem dostępne są informacje o aktualnych zorganizowanych wyprawach.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry